Życie na trzech łapach

W październiku 2015 Leeloo zaczęła kuleć, na RTG było widać bardzo mała zmianę, która była na tyle nietypowo zlokalizowana, że wstępnie podejrzewano zapalenie kości. Jednak już w listopadzie okazało się, że Leeloo w wieku 14 miesięcy ma nowotwór kości (kostniakomięsak). Aby uratować psa i przedłużyć komfort jej życia, trzeba było podjąć bardzo trudną, ale jedyną słuszną decyzję o amputacji łapki. W momencie diagnozy, po konsultacjach z wieloma specjalistami, zawalił nam się świat…
Płacz, strach, obawy, niepewność co będzie dalej, jak sobie sunia poradzi na trzech łapach… może kość 3D… może proteza?
Ale nie… biorąc pod uwagę tylko 2% szans na pełne zażegnanie choroby, to były wyjścia zbyt ryzykowne. Trzeba było podjąć decyzję o pełnej amputacji przedniej łapy i łopatki, by zmniejszyć ryzyko, że choroba przejdzie w głąb organizmu. Póki co nam się udało, to już 531 dni od operacji.
Od postawienia ostatecznej diagnozy pozostały 4 dni do operacji, w tym czasie nerwowo szukałyśmy jakichkolwiek wskazówek, co nas czeka po zabiegu. Trudno było znaleźć informacje, które były nam tak bardzo w tym momencie potrzebne – jak pomóc psu chodzić po operacji, co powinno nas zaniepokoić, jak dostosować mieszkanie by było bezpieczne? Panuje ogólne przekonanie, że pies po amputacji wstaje i idzie bez problemu, ale u nas tak nie było, bo Leeloo do końca używała 4 łap.

Przez pierwsze dwa dni po amputacji leżała, była wynoszona przez nas na pięciominutowe spacery, ledwo stała na nogach.

Z dnia na dzień coraz łatwiej przychodziło jej przemieszczanie się, siadanie i wstawanie. W oczach pojawił się znajomy błysk, a u nas nadzieja, że najgorsze za nami. Przez pierwsze dwa miesiące od operacji Leeloo miała bóle fantomowe, na które na szczęście udało się dostosować lekarstwo.

Trzy tygodnie po amputacji i rozmowie z onkologiem  podjęłyśmy decyzję, że poddamy Leeloo chemioterapii. I tak tygodnie mijały, a Leeloo nabierała coraz większej sprawności i pomimo tak inwazyjnej formy leczenia była w świetnej kondycji i pogodzie ducha. Leeloo podczas podawania chemii dożylnej gubiła bardzo dużo sierści, wąsy też utraciła. Na 8 dawek chemii Leeloo tylko raz miała mdłości i czasami biegunkę.  Podczas cotygodniowych spacerów  w gronie zaprzyjaźnionych psów nabierała pewności siebie, dotrzymywała kroku innym psom i na nowo cieszyła się życiem. Jej psotna i pełna energii natura pomogły przezwyciężyć wszelkie trudności.
Ponieważ okazało się, że po operacji Leeloo jest szybsza niż była, postanowiłyśmy poszukać dla niej kreatywnego zajęcia…  I tak rozpoczęłyśmy treningi wyższego posłuszeństwa. Same do końca nie wiedziałyśmy jakie ograniczenia fizyczne ma sunia, wiedziałyśmy, że potrzebuje ona zajęcia i rehabilitacji.
Minęło już 16 miesięcy od amputacji, sunia regularnie chodzi na wizyty kontrolne i codziennie przyjmuje leki (dożywotnio), ale co dla nas ważne obecnie nie stosuje żadnych leków przeciwbólowych  – bo źródło bólu zostało już usunięte. Leeloo w pełni korzysta z uroków życia, psoci jak zawsze, jest wszędobylska, ciekawska, w ramach rehabilitacji dużo pływa, trenujemy obiedence, ćwiczymy fit paws, Leeloo bierze udział w wielu seminariach, zajęciach węchowych itp. My przede wszystkim cieszymy się każdą wspólnie spędzoną chwilą. Postawiłyśmy na wzmocnienie ciała i umysłu, a to bardzo ważne w walce z tak poważną chorobą.
















Komentarze

Popularne posty